WIERZBICKI: MI I KIBICOM NALEŻY SIĘ REWANŻ
Przedstawiamy rozmowę z utalentowanym Wojciechem Wierzbickim, który dwudziestego lipca w Bułgarii stanie do drugiej próby obrony pasa Mistrza Europy WAKO-Pro w formule Low-kick. Zmierzy się z zawodnikiem publiczności Atanasem Bozhilovem.
Wierzbicki będzie chciał udanie wrócić po ostatniej znakomitej walce z Pawłem Biszczakiem. Choć pas FEN stracił przegrywając po pięciu rundach nieznacznie na punkty, to zachwycił wszystkich na trybunach i przed telewizorami. Nie wiemy, dlaczego organizacja nie dała mu kolejnego pojedynku, bo jest to utalentowany zawodnik, który najwyraźniej nie jest doceniany. Wcześniej Wojtek zdobył tytuł tymczasowy, również po świetnej walce pokonując na punkty solidnego Zakarię Baitara. Przypomnijmy, że zdobył on pas w formule Low-kick w roku 2014, przed własną publicznością w Zgorzelcu.
- Cześć Wojtek. Jak samopoczucie przed walką?
Wojciech Wierzbicki: Witam. Czuję się świetnie, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Od ostatniej walki o Zawodowe Mistrzostwo Polski z Łukaszem Kaczmarczykiem minęły niemal 4 miesiące, zatem złapałem głód walki, zdrowotnie również wszystko jest ok. Jak zawsze jestem dobrej myśli i mogę zapewnić, że jestem już lepszym zawodnikiem niż byłem na mojej ostatniej walce. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby pas Mistrza Europy WAKO PRO wrócił do Polski.
- Jak wyglądały przygotowania do najbliższej walki?
WW: Przygotowania odbywały się standardowo w Kick Fighter Zgorzelec. Całe przygotowania trwały osiem bardzo ciężkich tygodni, pod względem wykonanej ciężkiej pracy. Trenowałem dwa razy dziennie, 6 razy w tygodniu, to wiele wyrzeczeń oraz dieta. Okres ten był podzielony na etapy: siłowy, wytrzymałościowy, sparingowy i szybkościowy. W tym miejscu chciałbym podziękować bratu Łukaszowi, Bartkowi oraz Kacprowi Muszyńskim za bardzo wymagające sparingi, z których na pewno wyciągnąłem wnioski. Obecnie pozostała tylko regeneracja i "ładowanie karabinów".
- Kiedy wyjeżdżasz do Bułgarii i czy jest zaplanowane może jakieś zwiedzanie?
WW: Do Bułgarii planujemy wraz z trenerem wylecieć 20 lipca, tj. wtorek, gdyż walka odbędzie się 22 lipca w czwartek, tak nietypowo, jednak nie robi mi to różnicy. Czuję się w stu procentach przygotowany na każdy dzień tygodnia. Jednak chcemy wylecieć wcześniej, aby się zaaklimatyzować, odpocząć po podróży, która może być dla mnie bardziej uciążliwa, ponieważ muszę zabijać wagę, a także aby się zregenerować i pokazać umiejętności jak na Mistrza Europy przystało. Jako takiego zwiedzania nie planuję, jednak przed walką dla rozluźnienia na pewno jakieś spacery będziemy realizować. Natomiast po walce wracamy do Polski. Nie ma to jak w domu, ewentualnie w ramach odpoczynku wpadniemy nad nasze polskie morze. Jak to się mówi - wszystko wyjdzie w praniu.
- Jest obawa, że nie walczysz u siebie?
WW: Największą obawę zawsze mam o werdykty sędziowskie oraz warunki zakwaterowania i żywienia. Ja znam swoje umiejętności i możliwości, które póki co z walki na walkę są coraz lepsze, to jestem pewny siebie. Nie ma znaczenia, gdzie będę walczył. Już raz obroniłem tytuł Mistrza Europy we Włoszech, w rodzinnej miejscowości pretendenta, gdzie bardzo dużo ludzi skazywało mnie na porażkę. Mogę walczyć wszędzie i z każdym, tak jak już mówiłem nie jeden raz.
- Twoim rywalem jest Atanas Bozhilov. Co wiesz na jego temat?
WW: Wiem tyle, że był medalistą mistrzostw Europy i najlepszym sportowcem miejscowości Burgas w Bułgarii. Oglądałem również jego walki i nie zrobiły one na mnie większego wrażenia. Myślę, że w swojej karierze walczyłem z lepszymi zawodnikami, to np. Łukasz Kaczmarczyk, Paweł Biszczak, Andrea Andrenacci. Miałem również sparingpartnerów na wyższym poziomie niż Bozhilov, doświadczenie w walkach pięciorundowych, również jest po mojej stronie, więc nie mam obaw co do niego. Jednak podchodzę do każdej walki z respektem do przeciwnika i indywidualnie do każdego pojedynku.
- Będzie to druga próba obrony pasa Mistrza Europy WAKO-Pro w formule Low-kick. To dodatkowa motywacja?
WW: Motywacja jest taka sama jak przed każdą inną walką, w sumie to ostatnie cztery walki toczyłem o jakiś tytuł i nie potrzebuję specjalnie dodatkowo się motywować. Przyzwyczaiłem się już do walk o takie stawki. Najważniejsze, aby pojedynek zachwycił publiczność i zasłużył na miano walki o tytuł Mistrza Europy.
- Po ostatniej walce z Pawłem Biszczakiem, z perspektywy czasu czujesz się dalej zwycięzcą?
WW: Co do walki z Pawłem oczywiście podtrzymuję, iż wygrałem tą walkę, a w najgorszym wypadku, robiąc ukłon w stronę Pawła, sędziowie mieli prawo ogłosić remis, w związku z czym pas FEN'u w ciągu dalszym należałby do mnie. Wielu ludzi ze środowiska sportów walki, a nawet kibiców Pawła, pisało do mnie w wiadomościach prywatnych, że to ja jestem prawdziwym mistrzem FEN i tak też się czuję. Mam nadzieję, że już niedługo będę mógł to udowodnić, w tak oczywisty sposób, że sędziowie nie będą mieli nic do powiedzenia. Nie rzucam słów na wiatr. Powiedziałem po walce z Pawłem, iż nie czuję się przegranym w tej walce i liczę na rewanż. W ciągu dalszym to podtrzymuję i myślę, że zarówno ja jak i kibice zasługujemy na ten rewanż. Sądzę, że włodarze FEN'u również myślą o tej walce i w niedalekiej przyszłości dojdzie do tego pojedynku, jednak w obecnej chwili moim priorytetem jest obrona tytułu Mistrza Europy WAKO PRO.
- Nasuwa się pytanie, dlaczego tak długo nie widzieliśmy cię w FEN?
WW: Myślę, że prezesi FEN chcą dać mi i Pawłowi odpocząć przed rewanżem, gdyż tak jak już powiedziałem - nie interesują mnie przed walki i droga po pas. Uważam, że należy mi się od razu walka z Pawłem i myślę, że włodarze również są tego samego zdania.
- Pozdrowienia i podziękowania?
WW: Dziękuję. Chciałbym ze swojej strony podziękować wszystkim, którzy mnie wspierają tj. brat, rodzina, kobieta i znajomi. Również podziękowania dla mojego trenera Krzysztofa Szyrmy. A także sponsorom bez, których osiąganie takich wyników byłoby niemożliwe tj. OSADA ŚNIEŻKA, REVERSINGLAB, RTG LOGISTICS. No i oczywiście składam podziękowania wszystkim moim kibicom, zarówno tym którzy jeżdżą wspierać mnie na żywo jak i tym którzy oglądają walki w TV. Wielkie dzięki! Auuuu !!!
Rozmawiał Arkadiusz Hnida