MARCIN KRET: WALKA W FEDERACJI HFO TO PRESTIŻ
Przedstawiamy rozmowę z Marcinem Kretem, który stoczy walkę już dwudziestego trzeciego września w Nowym Sączu. Na gali HFO 4 podejmie Michała Benbena, obaj zawodnicy należą do czołówki polskich kickboxerów w kategorii 70kg.
Pochodzący z Gorlic Marcin Kret to znany w Nowym Sączu zawodnik, który ma na swoim koncie spore osiągnięcia, od kilku lat jest w kadrze narodowej i zdobył kilkukrotnie tytuł Mistrza Polski. W zeszłym roku, podczas gali HFO 2 pokonał na punkty bardzo mocnego Niemca – Denisa Wąsika.
- Cześć Marcin. Jak samopoczucie przed najbliższym starciem?
Marcin Kret: Cześć! Samopoczucie u mnie jest zawsze na najwyższym poziomie. Starty dla mnie to wydarzenia, z których się zawsze cieszę, ponieważ pokazuję w ringu swoje umiejętności, nad którymi pracuję już kilka lat.
- Jak wyglądają przygotowania do tej walki?
MK: Przygotowania wyglądają bardzo dobrze ze względu na to, że mogę pozwolić sobie na dwa treningi dziennie. Trenuję przede wszystkim z Radkiem (również razem mieszkamy), Kamilem Paczuskimi i innymi znanymi zawodnikami. Ostatnio był u nas nawet mistrz federacji KSW Mateusz Gamrot, do tego wszystkiego pomaga catering dietetyczne 'Wysmakowani', więc o jedzenie nie muszę się martwić. Wchodzę rano na salę i czeka na mnie pięć pysznych posiłków na cały dzień. Jak coś mnie boli, to mój kolega Andrzej fizjoterapeuta zajmuje się mną natychmiastowo. Podsumowując - Mr goodlife.
- Twoim rywalem będzie Michał Benben. Co wiesz na jego temat?
MK: Z Michałem znam się już kilka lat, kiedyś nawet walczyliśmy razem na zawodach amatorskich. Jako kolega jest bardzo w porządku, ale w ringu każdy chce wygrać.
- Czym jest dla ciebie walka w federacji HFO?
MK: Walka w federacji HFO to prestiż, chłopaki robią kawał dobrej roboty. W tamtym roku walczyłem z Denisem Wosikiem i taka walka powinna być w telewizji. Łukasz Pławecki walczy w Glory i Kunlun, Bartek Zając walczy również w Chinach na dużych galach, więc walka z nimi na tym samym ringu to duże wyróżnienie. Wiem, że sama oprawa gali jest profesjonalnie przygotowana, no ale nie ma się czemu dziwić, skoro organizatorzy wiedzą jak wyglądają największe gale na świecie. Dzięki temu również wiedzą jak zrobić gale na światowym poziomie.
- Dostałeś wielką szansę na The World Games. Medal był bardzo blisko?
MK: Sam start w The World Games mogę sobie wpisać w CV. Tutaj jednak odpadłem w pierwszej walce z Itayem Gershonem, który okazał się lepszy. Każdy w kickboxingu wie jaki poziom reprezentowali uczestnicy TWG, każda walka była trudna. Dla mnie była to kolejna lekcja, a sprawdzianów czeka na mnie jeszcze dużo.
- Jak oceniasz samą organizację imprezy?
MK: Organizacja World Games byka świetna. Samo otwarcie Igrzysk to przeżycie, które niewielu mogło zobaczyć od środka, a ja tam byłem. Najlepsza impreza sportowa na jakiej uczestniczyłem.
- Na koniec powiedz jakie plany i cele stawiasz sobie na niedaleką przyszłość?
MK: Plany są już ustalone, ale wszystko tak szybko się rozwija, że konieczne będą zmiany. Radek zaczął właśnie treningi MMA, a jak to mówią z kim się zadajesz, takim się stajesz.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.
MK: Chciałbym pozdrowić wszystkich dobrych znajomych, którzy zawsze trzymają kciuki i nawet gdyby mi coś nie wyszło, to zawsze są ze mną. Chciałbym podziękować Radkowi i Kamilowi Paczuskiemu za współpracę. Dzięki nim przygoda dalej trwa i można spełniać razem kolejne cele. Dzięki za wywiad!
Rozmawiał Arkadiusz Hnida